Kontuzja 2020...


 

Gdy zamierał świat w marcu miałem jeszcze bieganie. Gdy nie wolno nam było prawie nic albo nam się tak wydawało, to miałem jeszcze bieganie. Pod koniec kwietnia zacząłem czuć lekkie kłucie w stopie. Praca z fizjoterapeutą, fale uderzeniowe…. Nadzieja na szybkie „z głowy” były duże. Przecież w ciągu 7 lat większe kontuzje omijały mnie szerokim łukiem.

Słyszałem niejednokrotnie: „przecież bieganie to nie cały świat”. „złap dystans” itd… No dobrze złapałem.

Na krótkim urlopie nad morzem zrobiłem 5 i 7 km próby pt.: „czy już mogę wracać”. Próba oblana. Wizyta u ortopedy. Trzy wizje pracy tzn. powrotu, mniej i bardziej drastyczne. Kolejne tygodnie pracy z fizjoterapeutą, który wkładał chyba jeszcze więcej serca w moją odbudowę niż ja sam. Prądy, pinoterapia, do tego wszystkiego ćwiczenia domowe…Waga niestety do góry mimo ćwiczeń siłowych (no one raczej nie niwelują wagi). Poza tym trudno się dziwić, gdy organizmowi zabrałem możliwość spalania tygodniowo od kilku do kilkunastu tysięcy kalorii. Zestaw przyrządów do rehabilitacji poszerzył się. Żeby się mobilizować założyłem nawet zeszyt-dziennik, gdzie zapisuje ćwiczenia oraz pracę rehabilitacyjną, którą wykonuje. Gdy piszę te słowa w dzienniku wstukane 45 dni, czyli 45 jednostek treningowych – to głównie ćwiczenia siłowe (deska, brzuszki, pompki, grzbiety) ale także praca z gumą, „jeżykiem”, piłeczkami różnej wielkości, rollerem, elektrycznym masażerem. Przygotowuje swoje mięśnie na powrót, na który liczę. 


 

Dlaczego dopadła mnie kontuzja? Nie jestem maszyną i stało się -  można łatwo uprościć odpowiedź. Myśląc głębiej trzeba jednak pomyśleć, dlaczego doprowadziłem do bólu w stopie, zapalenia rozcięgna podeszwowego:

- zwiększona ilość treningów (nawet do 6 tygodniowo) była nieadekwatna do ilości ćwiczeń siłowych

- słabiej przepracowana zima pod względem przygotowania siłowego

- przy większym kilometrażu nie zwiększałem dawki rozciągania

- przyjmowałem dawki treningowe zawodowca, chociaż jestem amatorem ale nie zadbałem o regenerację

- sporo pracuje statycznie tym bardziej powinienem zwracać uwagę na pracę z mięśniami głębokimi

- eksploatuje bieganiem organizm już 7 lat, być może małe błędy techniczne przy bieganiu i moje braki koordynacyjne i nie tylko, zbierały swoje żniwa i w końcu się „wybiły” na pięcie, ale kontuzja zbiera tak naprawdę wszystkie dysfunkcje  mojego układu ruchu począwszy od głowy, miednicy, pośladków itd.


 

Takie są moje wnioski. Dlatego pracuję i nie jest to praca, która powinna się skończyć, nawet jeśli ból całkiem ustanie. Wkładki ortopedyczne nie załatwią sprawy, praca fizjoterapeuty też wszystkiego nie załatwi. To co mogę zrobić to regularna praca wzmacniająca i zwrócenie większej wagi na regeneracji. 

Przerwa trwała od końca marca, a bieganie wznowiłem w sierpniu. Cztery miesiące. Brakowało mi biegania, pasji, która odrywa mnie od codzienności.



 




Komentarze