Trzy lata temu i 15 kilogramów temu przebiegłem maraton krakowski z dedykacją dla nowonarodzonego syna Józefa w czasie 4:57. Droga córko Tereniu maraton warszawski jest z dedykacją dla Ciebie – z czasem 4:15. Chciałbym żebyście kiedyś też tak walczyły w życiu – niekoniecznie w biegach. Bo w biegu jak w życiu warto mieć dobry cel i biec mimo trudności, mimo że boli… biec i wpadać na metę z podniesionymi rękoma!
Dziękuję mojej żonie, która w nieoceniony sposób umożliwiła mi ten start i treningi.
Historia tego maratonu to również zmaganie się z kontuzją, a przede
wszystkim walka (kolejna) ze swoim ciężarem. Dużo pomocnych rad
udzieliła mi Ewa Majer. Udało się zrzucić kilka zbędnych kilogramów. W
walce z kontuzją pomogła mi szwagierka Iza. Kilkanaście dni przed
maratonem przebywałem nad morzem, gdzie mogłem wykonać kilka treningów.
Sam maraton nie był z dzisiejszego punktu widzenia dobrze wybiegany. Dwa
ostatnie kilometry pokonałem w 15 minut. Z pewnością nie pomogly
ostatnie treningi. .. Na osiem dni przed maratonem zrobiłem 30 km
(sobota), by w poniedziałek przebiec 21 km... Cóż człowiek mądrzeje z
czasem.