Nocą po Piekarach (62)



Tym razem "taktyka"  na wakacje nieco inna. Będzie więcej startów w ramach treningu. MW tym wypadku więcej nie oznacza, że co tydzień, ale więcej znaczy, że w ogóle będą. Myślę, że to mnie bardziej zmobilizuje, jak również będzie ciągnęło formę w górę. Start zaplanowałem z "wyskoku". Od piątku przebywałem z dziećmi w Skoczowie u teściów i stamtąd ruszyłem, by dołączyć do reszty grupy w Piekarach Śląskich, bo tam właśnie padła propozycja startu. W Piekarach startowali  Aga, Radek (w połówce) oraz Irek i Fabian na 10 km. Kibicowała nam niezawodna Ewa i Kuba.






 Cel? Mocny start. Efekt? Trochę poniżej 1:30. Życiówki nie oczekiwałem, jednak może nieco lepszego czasu. Swoje zrobiły dwa mocne podbiegi, ale samą trasę oceniam bardzo dobrze. W większości po uliczkach Piekar Śląskich, fragment w lesie, biegliśmy tez koło Kopca.

Było bardzo duże zmęczenie i start kilka minut poniżej życiówki. Znów zapaliła się kontrolka z wagą...Niestety u mnie ma ona duże znaczenie, zresztą 4 kilogramy do przodu to spora strata na każdym kilometrze. 



Trochę poluzowałem, a że moje ciało reaguje natychmiast to nic na to nie poradzę...A właściwie poradzę. Znów trzeba szukać motywacji nie tylko do treningu ale do redukcji wagi, potem jej utrzymywania. Czas start. Wakacje to dobry czas na treningi.