Po 275 dniach bez oficjalnego biegu w końcu zaliczyłem start numer 96. zarazem był to pierwszy bieg w którym mogłem pobiec z uwagi na dwa miesiące pracy weekendowej pracy na turnieju.
Był to jeden z moich ulubionych biegów, który właściwie odbywa się zawsze 11 listopada. To bieg górski Skawina - Mogilany na dystansie 8 kilometrów. Bieg miał się odbyć 11.11.2020, potem 3.05.2021, ale ostatecznie możliwe to było 20 czerwca 2021.
Właściwie mało brakowało, ale o biegu mógłbym zapomnieć. W środku tygodnia kolega zapraszał na inny bieg i gdy zacząłem przeglądać kalendarz biegów w okolicy na ekranie uwidocznił mi się bieg, w którym startowałem już 5. razy.
Z ciekawości spojrzałem na listę startową i okazało się, że ja z kolegą jesteśmy nawet na niego zapisani i opłaceni...
Nie pozostało nic innego, jak pierwszy wolny weekend od kwietnia wykorzystać na bieg i tak zaplanować by był to także rodzinny wyjazd (po biegu był park, obiad, lody, spacer).
Start o godzinie 12. Temperatura powyżej 30 stopni. Nawadniałem się już od soboty, a na bieg zabrałem butelkę wody, mimo że trasa to tylko 8 kilometrów, jednak większość niej pnie się w górę, stąd nazwa bieg górski. Po drodze ratowały nas "polewaczki przydomowe" i kurtyny wodne od strażaków.
Porównując czasy z poprzednich biegów to ten jest słabszy, ale biorąc pod uwagę temperaturę to ciężko go porównywać z poprzednimi startami.
To co dla mnie najbardziej radosne z tego biegu to możliwość stanięcia na podium. Wygrałem kategorię M-30.
Rzadko mam taką możliwość, ale jak mam to ogromnie się cieszę, bo to przecież w pewnym sensie ukoronowanie mojej pracy, poświęceń.
Ogromnie się cieszę, bo takie chwile powodują, że jesteś szczęśliwy. Twoja praca jest nagrodzona, a dodatkowo obecność bliskich daje wielką wartość. Startowałem tu szósty raz i dwa razy byłem bardzo blisko podium, to cieszy jeszcze bardziej. Cieszy i motywuje do dalszej pracy!
Komentarze
Prześlij komentarz