Półmaraton Królewski po raz trzeci (49)


Półmaraton Królewski w Krakowie kończę z czasem, który był moim celem na początku 2017 roku. Obiecałem sobie na jesień złamać 1;25 i udało się. Apetyt był nawet większy, ale aura w pewnym momencie stała się letnia. Bieg ukończyłem z czasem 1:24:57 - 151 miejsce na 8338 sklasyfikowanych (66 w kategorii M-30).

Biegłem bardzo równo - było to w granicach 3:57-4:00. Ostatnie dwa kilometry nieco osłabłem (4:04 i 4:07), a na metę wpadłem zmęczony jak nigdy i jeszcze długo dochodziłem do siebie. Gfest triumfu przy wpadaniu mety (jak to niektózy odczytywali) był raczej gestem "rety! meta! ja już nie mam siły!". 


Po głębszej analizie muszę przyznać, że pogoda determinuje bardzo wiele i jest bardzo ważnym czynnikiem. Palące słońce odbiera nam energię. Ja mimo tego mocnego słońca biegłem po swoje, jakby nieświadom, że wcale warunki do rekordów nie są idealne. Oczywiście kontrolowałem swój stan i to nie było tak, że umierałem dla mety i życiówki. Zachowałem głowę. Gdyby jednak taki kryzys złapał mnie na 16, czy 17 kilometrze mogłoby się to nawet skończyć zejściem z trasy.



Półmaraton Królewski zakończył zmagania w Królewskiej Triadzie Biegowej 2017. Tym razem uplasowałem się w niej na wysokim 17 miejscu z czasem 05:26:33 (sklasyfikowanych 762 osoby).



Biegowy dzień zakończyłem spacerem z rodziną po Parku Bednarskiego. 
Nie obyło się bez świętowania i manifestowania wyniku.
Świetna ekipa RD-kibice tuż przed metą!