Dałem sobie w kość (54)

Można powiedzieć, że to był prawdziwy górski debiut. Długa trasa (23,2 km) i przewyższenia 950 metrów. Warunki - błoto, śnieg. Bieg potraktowałem poważnie, ale w świadomości że jestem w okresie mocnych treningów.

 Bieg wpadł dość spontanicznie. Na tyle, że zapisałem się dopiero w dniu zawodów. grand Prix Krakowa w biegach górskich to  impreza, która bardzo się rozrosła, do tego stopnia, że do wyboru jest kilka dystansów. Wybrałem tzw. "Hardą dwudziestkę trójkę", czyli dystans dla twardzieli.

Motywacją stał się... kolega Kamil, który zachęcił do biegania, a że na ten dzień zaplanowaną miałem wycieczkę biegową, to postanowiłem uczynić z niej górską wycieczkę. To było mocne crossowe bieganie, które mocno mnie zmęczyło. Dodatkowo kompletnie nie potrafiłem taktycznie rozegrać tego biegu. Ostatecznie wylądowałem na 27 miejscu z czasem 2 godzin 2 minut . 47 sekund w stawce 162 zawodników.