Etapowa Triada (73,74, 75)

Nie mogę bez śladu przejść obok biegowych weekendowych wydarzeń. Tym razem choroba nie przeszkodziła (jak rok temu) zadebiutować w Etapowa Triada, czyli trzech biegach w trzech pasmach górskich, które odbywają się w ciągu dwóch dni (dystans prawie 60 km).



Pogoda zaskoczyła tym razem nie tylko drogowców, bo bieg można uznać za ekstremalny. Wystartowałem na dystansach „ULTRA” – 16 km w Gorcach (rano) i 11 km w Pieninach (wieczorem) w pierwszy dzień (sobota) i 30 km w Beskidzie Sądeckim w drugi dzień w niedzielę. 




Niezwykła to była walka ze swoim ciałem. Każdy krok lądował w śniegu, każdy krok wymagał zdwojonej niż zwykle siły. Nie mówiąc już o próbach wyprzedzania, które często kończyły się na torze bocznym, gdzie śnieg sięgał do pasa (w moim przypadku to nietrudne). Kumulacja trzech biegów w dwa dni wymagała ogromnej mentalnej walki, by podjąć kolejne próby biegowe. 



Bieg nie był tylko rywalizacją z samym sobą i walką o dobrą pozycję. To była też biegowa poezja, szczególnie etap nocny, czy też bajkowe śnieżne drzewa i szlaki w pobliżu szczytów. Wysokość pokonanych wzniesień, arcytrudne warunki. 




To wszystko składało się na to, iż uznaję te biegi triadowe, jako największy biegowy wysiłek, jaki podjąłem w biegowej karierze. Podsumowując na najtrudniejszym dystansie, wśród "weteranów" biegów górskich zająłem 24. miejsce. Na razie buduję bazę na biegi nizinne (jedno marzenie czeka i czeka), ale kto wie może kiedyś takie właśnie biegi będą dla mnie priorytetem. Ta górska poezja ma smak.




A gdy sobie biegłem i myślałem, że ktoś może myśleć, że wariaci tak biegają po górach w takich warunkach, to pomyślałem, że dobrze że buduję kondycję w takich warunkach. Kto wie, może ona się kiedyś przyda gdy przyjdzie pomagać komuś lub sobie samemu.


Wyjazd był świetną okazją do integracji z ROZBIEGANE DOBCZYCE – dziękuję wspaniałym kibicom, a Kamilowi (RePlay, za uwiecznienie tych wspaniałych chwil. Był to również świetnym rodzinny wyjazd. Podczas niego odwiedziliśmy ważne z żoną ważne dla nas Centrum Ruchu Światło-Życie, a Tesia stawiała pierwsze kroki z nartami, Józef je szlifował. 





Przyjemne z pożytecznym dla wszystkich. A ja swoje: „Kto kocha czas zawsze odnajdzie nie mając ani jednej chwili”!



Komentarze