Nie mogę bez śladu przejść obok biegowych weekendowych wydarzeń. Tym
razem choroba nie przeszkodziła (jak rok temu) zadebiutować w Etapowa Triada, czyli trzech biegach w trzech pasmach górskich, które odbywają się w ciągu dwóch dni (dystans prawie 60 km).
Pogoda zaskoczyła tym razem nie tylko drogowców, bo bieg można uznać za ekstremalny. Wystartowałem na dystansach „ULTRA” – 16 km w Gorcach (rano) i 11 km w Pieninach (wieczorem) w pierwszy dzień (sobota) i 30 km w Beskidzie Sądeckim w drugi dzień w niedzielę.
Niezwykła to była walka ze swoim ciałem. Każdy krok lądował w
śniegu, każdy krok wymagał zdwojonej niż zwykle siły. Nie mówiąc już o
próbach wyprzedzania, które często kończyły się na torze bocznym, gdzie
śnieg sięgał do pasa (w moim przypadku to nietrudne). Kumulacja trzech
biegów w dwa dni wymagała ogromnej mentalnej walki, by podjąć kolejne
próby biegowe.
Bieg nie
był tylko rywalizacją z samym sobą i walką o dobrą pozycję. To była też
biegowa poezja, szczególnie etap nocny, czy też bajkowe śnieżne drzewa i
szlaki w pobliżu szczytów. Wysokość pokonanych wzniesień, arcytrudne
warunki.
To wszystko składało się na to, iż uznaję te biegi triadowe,
jako największy biegowy wysiłek, jaki podjąłem w biegowej karierze.
Podsumowując na najtrudniejszym dystansie, wśród "weteranów" biegów
górskich zająłem 24. miejsce. Na razie buduję bazę na biegi nizinne
(jedno marzenie czeka i czeka), ale kto wie może kiedyś takie właśnie
biegi będą dla mnie priorytetem. Ta górska poezja ma smak.
A gdy
sobie biegłem i myślałem, że ktoś może myśleć, że wariaci tak biegają
po górach w takich warunkach, to pomyślałem, że dobrze że buduję
kondycję w takich warunkach. Kto wie, może ona się kiedyś przyda gdy
przyjdzie pomagać komuś lub sobie samemu.
Wyjazd był świetną okazją do integracji z ROZBIEGANE DOBCZYCE – dziękuję wspaniałym kibicom, a Kamilowi (RePlay,
za uwiecznienie tych wspaniałych chwil. Był to również świetnym
rodzinny wyjazd. Podczas niego odwiedziliśmy ważne z żoną ważne dla nas
Centrum Ruchu Światło-Życie, a Tesia stawiała pierwsze kroki z nartami,
Józef je szlifował.
Przyjemne z pożytecznym dla wszystkich. A ja swoje:
„Kto kocha czas zawsze odnajdzie nie mając ani jednej chwili”!
Komentarze
Prześlij komentarz