Półmaraton Marzanny tak ze złości (79)

Nieudany start w Gdyni spowodował, że wymyśliłem sobie start na Półmaratonie Marzanny w Krakowie (24.03.2019). Taka sportowa złość (tydzień po połówce w Gdyni), chociaż w konsekwencji być może zbyt duża ilość startów zaważyła potem o nieudanym starcie roku w Łodzi.

A Marzannie poprawiłem rekord życiowy o sekundę. Byłem z tego bardzo zadowolony. Dużo dało, że biegł też Irek, dodawało t otuchy.

 Tak opisałem bieg w planie po:

"Jestem zadowolony. Zacząłem moze za szybko trochę ale potem nie miałem zbyt dużych spadków poza jednym kilosem na 4:06; tak właściwie nie wiedziałem ze biegnę na granice rekordu bo 3-4 ostatnie kilometry walczyłem ze sobą. przycisnąłem ostatni kilometr mimo braku sił 3:52. Może nie jakiś szałowy wynik ale przywraca troszkę wiarę w siebie. Pogoda bardzo dobra i wiatru nie było, nie ma na co obiektywnie narzekać.Takie 21 km w średniej poniżej 4 chyba w miarę dobrze rokuje."

Po biegu dosłownie wskoczyłem do autobusu, który jechał w stronę Warszawy na mecz Polska - Łotwa (2:0) - wyjazd Klubu Kulturalnego Kibica, który koordynuję. Szalony to był dzień.

Komentarze